piątek, 18 marca 2016

Nils Petter Molvær - Khmer.

Kto słyszał ten album ?
To najbardziej futurystyczny i nie jazzowy wypust z wytwórni ECM jaki słyszałem do tej pory.
To nawet nie jest muzyka klasyczna lub eksperymentalna jaką wydaje ta zasłużona wytwórnia 
to po prostu muzyka ELEKTRONICZNA.
Pierwszy utwór "Khmer" nie zapowiada elektronicznej podróży, słyszymy trąbkę, 
różne przeszkadzajki a w tle afrykańskie dźwięki. 
Ot kolejna "world music" w katalogu ECM.
Jednak drugi utwór "Tløn" pokazuje nam czego się w 1997 roku słuchało a mianowicie 
Future Sound Of London!
Potężne brzmienie wręcz rozsadza kolumny gdzie beaty raz po raz uderzają w głowę.
Już teraz jestem całkowicie przekonany, że na pewno nigdy nie słyszałem takiej muzyki z niemieckiej wytwórni.
Trzeci utwór "Access / Song Of Sand I" to spokojniejsza kompozycja od poprzedniej, tempo zostało nieco zwolnione a głównym instrumentem jest gitara - skojarzenia z Terje Rypdalem jak najbardziej na miejscu.
Czwarty oraz kolejne utwory porównując do poprzednich kompozycji to spokojne, nastrojowe ballady, które wyhamowują tempa poprzednich utworów.
Siódmy utwór "Song Of Sand II" to powrót do ciężkiego elektronicznego beatu, który prowadzi nas przez 
sześć minut.
Płytę kończy "Exit", który rzeczywiście całkowicie wycisza poprzednie utwory, jakby przygotowując nas do zakończenia słuchania płyty.
Czy polecam tą płytę?.
Na pewno nie jest to najlepszy album z katalogu ECM.
Nie jest to też dobra elektroniczna muzyka, która mogła by być stawiana jako przykład dobrego miksu elektroniki z tradycyjnymi instrumentami.
Z resztą posłuchajcie sami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz