sobota, 6 lipca 2013

Kraftwerk, Malta Festiwal 2013.

Panie i Panowie,
Meine Dammen und Herren,
Ladies and Gentelman.

Poznań, Malta Festiwal 2013, jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych tego roku w Polsce.
Kraftwerk.
To już czwarty raz kiedy niemiecka grupa przyjeżdża do Polski, a moje drugie spotkanie z zespołem.
Pierwszy raz miałem przyjemność zobaczyć na festiwalu muzyki elektronicznej w Pardubicach w 2006 roku.
Bilety na poznański koncert kosztowały około 200 PLN w zależności od daty zakupu. 
Ja kupiłem przez internet w zimie, także czekałem na wydarzenie około pięciu miesięcy.
Mottem przewodnim tegorocznego festiwalu było hasło "Oh Man, Oh Machine" a więc nasi bohaterowie w 100% wkomponowali się w ramy festiwalu.

27 czerwca przyjechaliśmy do Poznania i dzięki uprzejmości naszych znajomych mogliśmy spędzić kilka dni w uroczym mieście. Przechadzając się po mieście było słychać wiele języków świata co świadczy, że Malta Festiwal ma już ustaloną mocną markę.
W dzień koncertu postanowiliśmy koło południa zajść w okolice Starej Gazowni aby upewnić się co do pewnego dojścia na miejsce wydarzenia i jakie było nasze zdziwienie jak usłyszeliśmy zza muru dźwięki utworu..."Computer Liebie".
Czyżby były otwarte wrota starej gazowni ? A może koncert odbędzie się na otwartym terenie ?
I w tej chwili ogarnęła mnie panika. Przecież na dzisiejszy wieczór zapowiadają burze !
Cholera, byłem pewien kupując bilet, że koncert odbędzie się w pomieszczeniu Starej Gazowni a więc nie obchodzi nas pogoda a skupimy się na słuchaniu muzyki.
Obszedłem mur i od innej strony zobaczyłem scenę z napisem Malta Festiwal. Stało się już jasne, koncert zobaczymy na otwartej przestrzeni. Troszkę się zawiodłem, chciałem zobaczyć Kraftwerk w sali.
Pełen obaw pojechałem na obiad do znajomych aby powrócić w okolice Starej Gazowni koło 19.
Samo dojście nieco chaotyczne, po żwirowato-piaszczystej nawierzchni pełnej kurzu, szybka kontrola przez ochronę, sprawdzenie biletów, otrzymanie okularów 3D i wchodzimy na plac gdzie odbędzie się koncert. 
Po lewej stronie przepiękna budowla Starej Gazowni a po prawej stoiska z pamiątkami, budki z napojami oraz "stoły do biesiadowania". Szybkie obejście placu dookoła i już wiadomo, że Polacy nie będą wcale dominującą nacją. Dało się usłyszeć język angielski, niemiecki, włoski, hiszpański, słowacki. 
Sam plac nie był najwyższych lotów, nierówna piaszczysta powierzchnia z gdzieniegdzie rozrzuconymi płytami betonowymi.


Miłą niespodzianką było spotkanie uroczej pary, którą miałem okazję poznać na pardubickim festiwalu, tym razem kochani nie zrobiłem mnóstwa zdjęć a kilkanaście - chciałem się skoncentrować na muzyce.
Ok, a co z muzyką ?
Przed 21 wszedł duet Niwea, wokalista wziął łyka wina...i splunął nim na scenę. W tej chwili pomyślałem 
"o cholera to może być przeżycie". 
No i nie myliłem się. Niwea zaczęła straszliwie rzępolić swoje elektroniczne tortury, że aż wykręcało uszy. Po kilku utworach, takich samych utworach pełnych żółci i chłamu publiczność zaczęła głośno komentować swoje przemyślenia, krzycząc w stronę sceny.
Przyznam się, że śmiałem się z kilku tekstów publiki na początku jednak z każdym utworem było mi coraz smutniej. Mam bardzo szerokie gusta muzyczna ale to co zaprezentowała Niwea przeszło najdalsze moje granice cierpliwości i smaku muzycznego. Moim określeniem na muzykę jaką zaprezentowała Niwea to "Zdzierane Koty".


Przy okazji dygresja do kuratora festiwalu jeśli czyta przypadkiem mój wpis.
Co kierowało wyborem akurat tej grupy z polskiej sceny elektronicznej ?
Odtworzenia na youtube ? Kolega polecił ? Znajomość z liceum ?
Kompletna 40 minutowa katastrofa.

Z prawdziwą ulgą około 21.20 grupa zakończyła swój występ, szybkie spakowanie klawiszy i na scenę wpada ekipa techniczna Kraftwerk. 21.55 pojawia się dźwięk a w tle "8-bitowa" grafika z postaciami muzyków.



Niektórzy z publiczności założyli już okulary 3D w oczekiwaniu na bogów elektroniki.
Godzina 22, elektroniczny głos oznajmia nam co się zaraz wydarzy i... Są !!!

Kraftwerk wchodzi na scenę w ustalonej z góry kolejności, oczywiście pierwszy wchodzi Ralf, jedyny z kultowego składu a za nim pozostała część grupy. Kilka sekund i pojawia się muzyka. 
Grupa zaczęła od "We Are The Robots", to nowość ponieważ grupa przez wiele lat zaczynała od "Die Mensch-Maschine".
No i 3D pokazało swój urok. Obracające się roboty zahaczały prawie o nasze głowy swoimi rękoma. Następny utwór "Numbers" i tu nagłośnienie pokazało swoją moc.
Jest pięknie !
Cyfry ustawiają się w swojej kolejności aby opadać lub wirować przed naszymi oczami. "Pocket Calculator" i tutaj ogromna niespodzianka dla fanatyków, Ralf zaśpiewał ten utwór po polsku ku ogromnej eksplozji radości publiki. "Spacelab" utwór z kultowego "Die Mensch-Maschine" ze świetną grafiką 3D, gdzie owa stacja kosmiczna dosłownie wbijała się w widza. "The Model" bodaj największy "hit" grupy w niezmienionej praktycznie wizualizacji od wielu lat, tutaj jeśli się nie mylę nie było efektu 3D.





"Autobahn" w długiej wersji bodaj  około 10 minutowej, to absolutny hołd złożony niemieckiej motoryzacji ze świetną, prostą grafiką 3D. Raz po raz pojawiał się kultowy garbus lub dostojny Mercedes pędząc po autostradzie przemierzając Niemcy. Następnie dwie wersje Tour De France, Radioaktivity i Trans Europa Express/Metal On Metal te właśnie dwa utwory przyniosły mi sporo wrażeń dźwiękowych oraz wizualnych.
Set jak zwykle kończy przebojowy Music Non Stop gdzie wizualizacja sporo się zmieniła od czasów pardubickiego festiwalu.

Po tym utworze grupa zeszła ze sceny, jednak publika zaczęła głośno domagać się bisu. Po dość krótkim czasie zespół wraca na scenę aby zagrać melancholijny "Metropolis" z bardzo prostą grafiką przedstawiającą budynki mieszkalne. Szybkie skontrowanie klimatu i słyszymy przebojowe dźwięki "Planet Of Visions/Expo 2000" gdzie niektórzy zaczęli tańczyć i bawić się jak przystało na imprezach techno.
Utrzymując dalej klimat zabawy grupa zagrała "Vitamin" gdzie tabletki dopływały do publiczności ze sceny wywołując aplauz.
Kraftwerk zakończył swój set dynamicznym "Aerodynamik" dokładnie o północy. Grupa nie dała się "namówić" na kolejny bis. Jednak patrząc na publiczność była ona zadowolona z koncertu. Zespół też był spełniony co było widać po zadowolonych twarzach muzyków, raz po raz kłaniając się publiczności na pożegnanie. Mam nadzieję, że wrócą do Polski za jakiś czas aby promować muzykę elektroniczną.



Krótkie podsumowanie koncertu.
Nie wiem jak u innych widzów w moim przypadku pod koniec koncertu już "nie miałem" efektu 3D, nie wiem czy było to zmęczenie czy może moja wina (mam lekką wadę wzroku) a może coś się stało z aparaturą 3D.
Nagłośnienie koncertu, bez zastrzeżeń, zadowoliło najbardziej wybrednych fanów.
Sceneria koncertu jak najbardziej adekwatna do stylistyki grupy, przepiękny stary budynek obok sceny, można się przyczepić do dojścia do Gazowni czy samego placu ale to nie jest najważniejsze.
5 tysięcy fanów oglądało spektakularne wydarzenie na Malta Festiwal czy to dużo czy mało ?
Uważam, że to dużo jak na polskie warunki, plac był szczelnie wypełniony publicznością, która przybyła z całego świata.
Przekrój widowni ogromy, jeśli chodzi o wiek czy gusta muzyczne, wszyscy przybyli złożyć hołd muzyce elektronicznej.
Ze "starego" składu pozostał tylko Ralf i mimo swoich lat dalej jest w formie, pewnie to zasługa zamiłowania do kolarstwa ;). Porównując do pardubickiego koncertu, zauważyłem, że Ralf pozwala sobie na większy luz na scenie. Już nie jest tak statyczny i bez "żadnych" uczuć, widać, że się częściej rozgląda po publice, uśmiecha a nawet wygina :)).
Tym razem na scenie nie pojawiły się roboty, nie wiem czy taki był zamysł muzyków czy brak możliwości ze strony technicznej a może jakaś inna przyczyna,
Szkoda, że nie było wielkiej kotary, która opada przy pierwszych dźwiękach muzyki - efekt piorunujący.
Z miłą chęcią przejadę się po raz kolejny po niemieckiej autostradzie przy najbliższej okazji, czego i Wam drodzy internauci życzę.




A pogoda ? Deszcz nie spadł, niebo było praktycznie bezchmurne.

ps.
Chciałbym podziękować Weronice, Piotrowi oraz Franciszkowi za gościnę.