Pokazywanie postów oznaczonych etykietą namysłowski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą namysłowski. Pokaż wszystkie posty

piątek, 7 marca 2014

Zbigniew Namysłowski - Air Condition

Mój poprzedni wpis dotyczył jak nowe techniki remasteringu niszczą brzmienie muzyki, które zostały nagrane w starych dobrych analogowych czasach.  Jako aby nie być zbytnio stronniczym, że tylko loudness war jest "be", chciałbym napisać kilka zdań o płycie Zbigniewa Namysłowskiego - Air Condition, wydanej przez firmę ANEX na płycie kompaktowej.

Pierwotnie płyta została wydana "na czarnym krążku" w 1981 roku przez Polskie Stowarzyszenie Jazzowe Poljazz z serii "Biały Kruk Czarnego Krążka". 
W 1982 roku została wydana reedycja w Wielkiej Brytanii w firmie Affinty, specjalizującej się w wydawnictwach jazzowych.
Płyta składa się z siedmiu kompozycji a została nagrana w składzie:
Zbigniew Namysłowski - saksofony: altowy i sopranowy.
Władysław Sendecki - klawisze
Krzysztof Ścierański - gitara basowa
Dariusz Kozakiewicz - gitara
Andrzej Mrowiec - perkusja
Jerzy Tański - instrumenty perusyjne
Wojciech Kowalewski - perkusja

Już sam skład mówi nam jaka będzie mniej więcej muzyka oczywiście fusion i okolice.
Lecz nie będę pisał dziś o muzyce (uffff) lecz o ... brzmieniu tej płyty kompaktowej. 
Płytka zaczyna się dynamicznym utworem Speed Limit. Nie spodziewałem się jakiś tam fajerwerków brzmieniowych, płytka zagrała takim typowym polskim brzmieniem, jak ja to nazywam "gra mułem".
Ok, niech tak sobie gra, nie ma problemu, nawet to czasami  ma swój urok.
Schody zaczęły się jak płyta dochodziła co raz bardziej do swojego środka - porównując z adapterem do "szpindla".
Spadała dynamika i pojawiły się sybilanty !
Zaraz, zaraz przecież słuchamy płyty CD a nie pełnej wad płyty analogowej.
Przy czwartym utworze "Ladderman" byłem już w totalno-tonalnym szoku.
Płyta CD grała jak płyta analogowa, każdy wie, że im bliżej środka płyty jest igła gramofonu tym bardziej spada dynamika nagrania a przy źle ustawionej i "zajechanej" wkładce pojawiają się nieznośnie sybilanty.
Pod koniec tegoż utworu brzmienie było już tak tragiczne i jeszcze na domiar złego jakby dolepił się jeszcze zlepek kurzu do tipu igły gramofonowej - tego nie można było już słuchać!
Igła z ledwością czytała zapis z rowka.
Dla potwierdzenia  moich przypuszczeń dodam, że ten utwór na wydaniu Poljazzu jest ostatnim, czwartym utworem na stronie A.
Dynamika utworu totalnie siadła, zobaczcie print screena z foobara2000, po lewej pierwszy utwór po prawej "Ladderman".

Szok.

Czyżby naszą "taśmą matką" dla płyty CD był dźwięk nagrany z płyty winylowej, zgranej na bardzo słabym gramofonie a na dodatek słabej, źle ustawionej wkładce ?
A może cały proces został zepsuty w tłoczni płyt CD ?
Płyta została od samego początku źle nagrana ?

Ja mam pytanie do blogowiczów: jak brzmią inne wydania tej płyty, szczególnie chodzi mi o analog.
Również grają tak słabo gra jak moja wersja CD ?

Jakie są wasze domysły ?
Czekam na komentarze.