piątek, 29 marca 2013

Carcass

Wczoraj miałem niewątpliwą przyjemność zobaczyć grupę Carcass. Zespół, który w latach 90-tych chlubnie zapisał się na scenie czaderskiej bezkompromisowymi tekstami i muzyką.
Carcass jest jednym z moich faworytów "metalowych" a jednym z moich ulubionych albumów z dziedziny "czadu" jest "Necroticism - Descanting The Insalubrious" wydany w 1991 roku.
Jakiś czas temu dowiedziałem się, że Carcass będzie grał trzy koncerty w Londynie i każdego wieczoru będzie grał materiał z innej płyty. Czym prędzej popędziłem do knajpy aby zakupić bilet i oczywiście wybrałem trzecią noc.
Bilety okazały się śmiesznie tanie bo około 30 PLN.
Bilety na trzy noce z Carcass okazały się być bardzo szybko wykupione co było widać na koncercie sala była wypełniona po brzegi. 
Nawet na Deicide było mniej ludzi a przecież Carcass grał trzy noce z rzędu. To tylko świadczy o renomie zespołu.
Grupa zaczęła od intra w stylu Black Sabbath na gitary aby po kilku minutach przejść do właściwej sobie muzyki. A grali najlepsze utwory ze swoich WSZYSTKICH PŁYT. Publika szalała a grupa widać, że nie przyjechała odegrać ciepłe kluchy a zagrać na najwyższym poziomie.
Na scenie było widać totalne zaangażowanie zespołu oraz świetną zabawę muzyków. 
Raz po raz grupa nawiązywała kontakt z publiką a i wokalista między kawałkami ubarwiał koncert rozmową z ludźmi.
Klimat na scenie podkreślały dwie wizualizacje puszczane za perkusistą oraz po prawej stronie sceny z grafikami z szat graficznych danego albumu.
Co się rzuciło mi w oczy to, że muzykom granie sprawiało ogromną przyjemność co audytorium szeroko zebrane w klubie "Underworld" przyjęło z ogromnym entuzjazmem.
Jak będziecie mieli okazję zobaczyć Carcass na żywo to bez zastanowienia kupujcie bilety jest co oglądać i słuchać.

czwartek, 28 marca 2013

Rzeczpospolita Jazzu

Nie od dziś wiemy, że w Polsce jazz jest bardzo silny od kilku już dekad. Kolejnym dowodem na to jest grupa Jazzpospolita. 
W 2010 roku  warszawska Ampersand wydała album pod tytułem "Almost Splendid" - jednak nie jest to typowy jazz jakby można przypuszczać. Bardziej bym się skłaniał w opisie muzyki jako  "nowoczesne polskie brzmienia w jazzie" a więc na pewno bliżej do takich grup jak: Skalpel, Robotobibok czy Pink Freud.

Już spojrzenie co wydało Ampersand wcześniej może nam podpowiedzieć co się będzie działo na płycie. Blimp, Ścianka czy Tempfolder to nas utwierdzi w przekonaniu, że będzie nowocześnie i ciekawie.

"Almost Splendid" to 9 utworów plus remiks dokonany przez Excessive Music Productions.
Album otwiera "Laszlo And Cousins" z silnie zaznaczonym basem oraz psychodelicznym brzmieniem klawiszy.
Drugi utwór to "Fashion For Orient In The 70's" -  to jeden z moich ulubionych na tej płycie. Świetną robotę wykonuje tu gitara w motywie przewodnim - jakby została ta partia zagrana przez Pat'a Metheny na początku lat 80-tych dla ECM-u. 
Tylko szkoda, że ten utwór tak się szybko kończy !
Kolejny utwór to "Oh!" to rockowy utwór z klimatów Ścianki czy Pink Freud.
Piątym utworem jest "Polished Jazz", to Skalpelowa bajka ze świetną perkusją. Utwór pełen poezji i melancholii.
"Looking Thru Ambient Breathing Thru Dub" - utwór gdzie perkusja i bass grają po prostu reggae...jednak uwaga ! Koło 5 minuty gry klimat przechodzi w rockową psychodelię a'la Pink Floyd - znowu ta gitara i klawisze !
Album kończy "Laszlo And Sisters" - utwór zaczyna się "tanim" syntezatorowym beatem jednak po chwili wchodzi motyw z pierwszego utworu "Laszlo And Cousins" z energetyczną perkusją, ciągnąc ten motyw do 2 minuty 9 sekundy a później przechodząc w znakomite zakończenie w klimacie Briana Eno czy Steve Reich'a.
Coś pięknego.