czwartek, 30 stycznia 2014

Variete 1993.

Wczoraj na pewnym forum ktoś zalinkował koncerty Milesa Davisa, które odbyły się w 1983 i 1988 roku we Warszawie. Jak wszyscy wiemy okres ten był bardzo nowoczesny i mało jazzowy w stylu wielkiego trębacza.
To właśnie w tych latach ukazały się przecież "Star People", "Decoy", "Tutu" czy
"You're Under Arrest" jakże nie lubiane przez jazzowych wyjadaczy.
W moim przypadku jako, że jestem nowicjuszem w kwestii jazzu owe płyty bardzo podobają się.

Dzisiaj przesłuchałem polską grupę zimno-falową Variete i przyznam się, że tak "na świeżo", muzyka Polaków jest bardzo podobna do muzyki... Milesa Davisa z lat osiemdziesiątych.
Uprzedzając atak "jazzmanów", proszę o wybaczenie o tak niesforne porównanie.
Wybaczcie mi - jestem jazzowym neofitą a więc wolno mi się mylić nawet jeśli dotykam boga Milesa.
Proszę włączyć wyobraźnię.
Teraz.
Przesłuchajmy muzykę Variete, wyłączcie głos wokalisty, słyszycie już coś ?
Wysoko nastrojony klangujący bas, psychodeliczne gitarowe plamy, powiew klawiszy w tle.
Długie, monotonne tematy, wręcz jamming muzyków, pokazując nam raz po raz nowe przestrzenie.
Jeśli dodamy do tego wszystkiego trąbkę Andrzeja Przybylskiego otrzymujemy... .
Jak dla mnie Miles  lat osiemdziesiątych.
ps.
Płyta Variete została wydana przez Music Corner w 1993 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz