środa, 18 grudnia 2013

Scum - Teoria Hałasu 1.

Na początku lat 90-tych, moi osobiści bogowie grindcore, punka, metalu (nie potrzebne skreślić), z czasem odstawiani na bok aby zgubić ich na początku lat 2000-ych.
Płyta wydana w 1987 roku w zasłużonej wytwórni Earache o numerze katalogowym MOSH 3, na której znajdziemy 28 kawałków w morderczych tempach. Utwór "You Suffer" jest oficjalnie zarejestrowanym przez ksiegę rekordów Guinnesa jako najkrótszy.
To właśnie "Scum" jest uważany za pierwszy grindcore'owy album w historii muzyki rockowej. To właśnie na tej płycie w "metalowej" stylistyce został przedstawiony nam świat pełen syfu jaki nas otacza.
Wszechobecne wielkie korporacje, które wyzyskują Ziemię i ludzi bez litości, kontrola społeczeństwa, głód, wojny, zbrojenia, zresztą szybki rzut oka na okładkę zaprojektowaną przez Billa Steera, obrazuje nam ponury obraz w jakiej kondycji jest człowiek.
Jako ciekawostkę można dodać, że płyta została nagrana w Rich Bich Studio w Birmingham, sesja kosztowała 50 funtów i miała być "splitem" z formacją Atavastic.
Płyta z perspektywy czasu wydaje się pełna hałasu i wtórna jednak biorąc w obronę "Scum" ciągle jest w samej szpicy jeśli chodzi o wszelkie "plebiscyty" na temat muzyki metalowej czy grindcore. Również trzeba zauważyć, że ten album wypromował wielkich muzyków:
Bill Steer - gitarzysta na "Scum", później czołowy muzyk kultowego Carcass.
Nik Bullen - wokalista na "Scum",  przez pewien czas członek Scorn (kiedyś pewnie na blogu), gdzie wydał z Harrisem 3 albumy dla Earache, współpraca z Billem Laswellem.
Justin Broadrick - gitary i wokal na "Scum", później kultowy Godflesh, Fall Of Because, Head Of David, Techno Animal, Jesu, założyciel wytwórni Avalanche.
Mick Harris - perkusja, później setki (!!!) różnych projektów z najważniejszymi dla mnie na czele: Scorn, Lull.
Lee Dorian - vocal, później Cathedral, Probot.
Przyznam się, że przez jakiś czas nie mogłem słuchać tego albumu, który wydawał mi się po prostu...nudny, jednak dzisiaj na potrzeby blogu przesłuchałem ten album kilka razy i się znowu miło upajałem hałasem. Uważam również, że późniejsze albumy Napalm Death są zdecydowanie lepsze od "Scum" - to taki zapis czasu muzyków jaki i mojego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz