SBB - mistrzowie progresywnego rocka tym razem w odsłonie koncertowej z roku 1998 z Giżycka.
Jako fan wychowany na studyjnych albumach z lat siedemdziesiątych z dużą rezerwą podchodzę do nowych albumów i z "Live '98" nie jest inaczej.
W zespole znalazł się nowy perkusista i nie wiem czy to on sprawił, że ta muzyka nie idzie do przodu. Owszem mamy tutaj popisy syntezatorów czy gitar, no i co z tego ?
Nie ma zacięcia czy wizji jak pociągnąć stare niezapomniane utwory, które w nowych aranżacjach wydają się być dość naciągane.
Doskonałym przykładem może być mega killer z repertuaru grupy a mianowicie "Odlot", utwór zaczyna się świetnym wstępem na gitarę i perkusję.
W wersji "Live '98" mamy to samo tylko, że kompozycja po kilkunastu sekundach zacina się jakby muzykom zabrakło pomysłu co dalej (brak zgrania muzyków z nowym perkusistą ?).
Kilka razy słychać wyraźnie jak muzycy delikatnie się rozmijają, co przy takiej klasie muzyków nie powinno mieć miejsca.
Tych przykładów można by mnożyć.
Kolejnym bodaj jeszcze gorszym mankamentem tej płyty jest nagranie/mastering, który woła o pomstę do nieba.
Jakość dźwięku jest wręcz fatalna, niskie tony momentami zagłuszają cały balans między tonami.
Naprawdę dziwi mnie to, że ludzie którzy mają pojęcie jak powinna brzmieć dobrze nagrana płyta zgadzają się na wydanie takiej sieczki.
No cóż nie jest to dobra płyta SBB i nie będę do niej często wracał.
Jako fan wychowany na studyjnych albumach z lat siedemdziesiątych z dużą rezerwą podchodzę do nowych albumów i z "Live '98" nie jest inaczej.
W zespole znalazł się nowy perkusista i nie wiem czy to on sprawił, że ta muzyka nie idzie do przodu. Owszem mamy tutaj popisy syntezatorów czy gitar, no i co z tego ?
Nie ma zacięcia czy wizji jak pociągnąć stare niezapomniane utwory, które w nowych aranżacjach wydają się być dość naciągane.
Doskonałym przykładem może być mega killer z repertuaru grupy a mianowicie "Odlot", utwór zaczyna się świetnym wstępem na gitarę i perkusję.
W wersji "Live '98" mamy to samo tylko, że kompozycja po kilkunastu sekundach zacina się jakby muzykom zabrakło pomysłu co dalej (brak zgrania muzyków z nowym perkusistą ?).
Kilka razy słychać wyraźnie jak muzycy delikatnie się rozmijają, co przy takiej klasie muzyków nie powinno mieć miejsca.
Tych przykładów można by mnożyć.
Kolejnym bodaj jeszcze gorszym mankamentem tej płyty jest nagranie/mastering, który woła o pomstę do nieba.
Jakość dźwięku jest wręcz fatalna, niskie tony momentami zagłuszają cały balans między tonami.
Naprawdę dziwi mnie to, że ludzie którzy mają pojęcie jak powinna brzmieć dobrze nagrana płyta zgadzają się na wydanie takiej sieczki.
No cóż nie jest to dobra płyta SBB i nie będę do niej często wracał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz