Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kraftwerk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kraftwerk. Pokaż wszystkie posty

środa, 28 stycznia 2015

Zielonogórski Amifiteatr 2014.

Kolejna porcja z podróży sentymentalnej  do ziemi praojców. Tym razem ze znajomymi odwiedziliśmy rodzimą scenę a mianowicie Amfiteatr.
Jeśli chodzi o muzykę to Zielona Góra jest znana głównie z "reżymowego" Festiwalu Piosenki Radzieckiej, który odbywa się teraz pod inną nazwą a mianowicie Festiwal Piosenki Rosyjskiej.
Może kilka słów o historii obu festiwali.
Festiwal Piosenki Radzieckiej odbywał się w latach 1965 - 1989 aby zniknąć na prawie 20 lat kiedy to w 2006 roku Sergiej Ławrow zaproponował Annie Fotydze (SIC!) aby powrócić do "sławnego" kiedyś festiwalu. W tym samym roku zielonogórscy radni niemal jednogłośnie zagłosowali nad powrotem festiwalu do Zielonej Góry, nie ma co się dziwić miasto przecież nosi drugą nazwę: Czerwona Góra.
Jednak aby nie być posądzanym o "czerwoną paranoję" napiszę kilka słów od siebie.
Oczywiście scena była świadkiem nie tylko Radzieckiego festiwalu, bo również można zobaczyć tam kabarety czy rockowe koncerty.
W 1981 niemiecka grupa Kraftwerk grała tam koncert podczas sławnego polskiego tournee. 
Ja z kolei byłem na koncertach na początku lat dziewięćdziesiątych takich kapel jak Armia, Dezerter, Defekt Muzgó, Proletaryat, Kobranocka, Kult.
Kilka lat temu budynek amfiteatru przeszedł gruntowną modernizację teraz trzeba tylko czekać na remont siedzisk i ogrodzenia, które chyli się ku upadkowi.
Amfiteatrem zarządza Zielonogórski Ośrodek Kultury.

ps. Druga fotografia: Zielonogórski plakat muzyczny w roku 2014.




piątek, 24 października 2014

Kraftwerk - Planete +.

Kolejny film dokumentalny o grupie KRAFTWERK, tym razem zrobiony przez Planete +/Arte.
Ponad godzinna podróż przez czterdziestoletnią karierę zespołu otoczonego absolutnym kultem.
Jako czysty fanatyk jak zwykle przyczepię się (tak, tak panie R23) do kilku fragmentów dokumentu.
Moim zdaniem błędem było zaproszenie Anglików, ich wywody były za bardzo przekombinowane, za dużo filozofii a za mało CZYSTEJ FORMY (PROSTOTY) zespołu. Zdaje się to Anglicy wymyślili głupowate, prześmiewcze określenie na niemiecką nową muzykę lat sześćdziesiątych tfu, tfuuuu...
KRAUTROCK.
Tak dla przypomnienia co oznacza te określenie ?
W wielkim uproszczeniu, na upartego słowo "Kraut", oznacza "Szwab", tak właśnie byli określani niemieccy żołnierze, jednak ja bym się skłaniał, że autor tego słówka miał na myśli słowo "Kapusta".
Tak, tak blogowicze nasz kochany Anglik określił niemiecką muzykę jako:
KAPUŚCIANY ROCK.
Zapewne określenie to miało na celu ustawić w szeregu niemiecką muzykę jako coś gorszego wobec angielskiego rocka. Wiadomo, kto mógł się równać z wymalowanymi gogusiami na koturnach z Led Zeppelin, Cream, czy Pink Floyd!
Kolejnym dość zastanawiającym momentem był fragment poświęcony grupie Coldplay. Jak każdy wie grupa ta wykorzystała fragment linii melodycznej KRAFTWERK w swoim utworze. Co mnie zastanowiło dlaczego kilku nutkom wykorzystanym przez zespół poświęca się fragment dokumentu.
Dla mnie ten fragment dokumentu miał taki wyraz jakby to wspaniały i kultowy Coldplay zagrał kilka nutek Kraftwerk.
Moim zdaniem trzeba było poświęcić te 5 minut na pokazanie jeszcze więcej  jaki wpływ miała grupa na początki czarnego rapu/electro. 
Może warto było pokazać Nowy Jork na początku lat osiemdziesiątych, metro, breakdance, block party a w tle muzyka Kraftwerk?
Następnym fragmentem, który mnie zastanowił była relacja z pubu w którym wielbiciele grupy zrobili imprezę tylko z muzyką Kraftwerk. 
Przekaz tej imprezy był jasny, nie możemy dostać się na koncert do Tate Modern, robimy swój "koncert". Może kilka słów wyjaśnienia dla czego tak ciężko  było się dostać  na koncert do Tate Modern.
- Kraftwerk grał siedem nocy pod rząd (!) w muzeum, bilety zostały wyprzedane w ciągu 30 minut.
- Na rynku wtórnym bilety osiągały ceny od 700 - 1200 funtów (!).
- Sala Turbin - sama w sobie ma spore ograniczenia, podłoga nie jest pozioma a i jej powierzchnia na której mogli by stać potencjalni słuchacze nie jest jakoś specjalnie duża.
Fotografie poniżej (źródło Wikipedia).
- Budynek Tate Modern sam w sobie jest ikoną architektury industrialnej, no i rzecz najważniejsza, Tate to była ELEKTROWNIA.
Jako fan grupy poszedłem pod Tate z nadzieją, że uda mi się kupić bilet (SIC!), oczywiście nie udała mi się ta sztuka, więc stanąłem koło okna obserwując oraz słuchając dźwięków dobiegających ze sceny. Spotkałem dość sporo ludzi, którzy także próbowali wejść na koncert jednak i im ta sztuka również się nie udała. Oczywiście zamieniłem z fanami kilka słówek, ludzie byli ogólnie wkurzeni na całą sytuację (ceny biletów i praktycznie nie możliwe zakupienie ich).
Od słowa do słowa powiedziałem wielbicielom grupy, że za kilka miesięcy zespół gra w Polsce i że bilety na koncert kosztują... 40 funtów, przelot z Londynu jak się trafi też nie jest specjalnie drogi (około 60 funtów), także nie ma co się załamywać trzeba lecieć!. Lecz nowi znajomi nie byli jakoś specjalnie zapaleni aby polecieć na koncert do Polski. Może to nie byli prawdziwi fani?
Tak czy inaczej na koncercie w Poznaniu było dość sporo Anglików.
Relacja z koncertu tutaj.
Na plus dokumentu można zaliczyć filmiki z koncertu z Can z początku lat sześćdziesiątych czy fragment koncertu z początku lat osiemdziesiątych w świetnej jakości.




ps. Członkowie grupy nie udzielili wywiadu.

sobota, 6 lipca 2013

Kraftwerk, Malta Festiwal 2013.

Panie i Panowie,
Meine Dammen und Herren,
Ladies and Gentelman.

Poznań, Malta Festiwal 2013, jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych tego roku w Polsce.
Kraftwerk.
To już czwarty raz kiedy niemiecka grupa przyjeżdża do Polski, a moje drugie spotkanie z zespołem.
Pierwszy raz miałem przyjemność zobaczyć na festiwalu muzyki elektronicznej w Pardubicach w 2006 roku.
Bilety na poznański koncert kosztowały około 200 PLN w zależności od daty zakupu. 
Ja kupiłem przez internet w zimie, także czekałem na wydarzenie około pięciu miesięcy.
Mottem przewodnim tegorocznego festiwalu było hasło "Oh Man, Oh Machine" a więc nasi bohaterowie w 100% wkomponowali się w ramy festiwalu.

27 czerwca przyjechaliśmy do Poznania i dzięki uprzejmości naszych znajomych mogliśmy spędzić kilka dni w uroczym mieście. Przechadzając się po mieście było słychać wiele języków świata co świadczy, że Malta Festiwal ma już ustaloną mocną markę.
W dzień koncertu postanowiliśmy koło południa zajść w okolice Starej Gazowni aby upewnić się co do pewnego dojścia na miejsce wydarzenia i jakie było nasze zdziwienie jak usłyszeliśmy zza muru dźwięki utworu..."Computer Liebie".
Czyżby były otwarte wrota starej gazowni ? A może koncert odbędzie się na otwartym terenie ?
I w tej chwili ogarnęła mnie panika. Przecież na dzisiejszy wieczór zapowiadają burze !
Cholera, byłem pewien kupując bilet, że koncert odbędzie się w pomieszczeniu Starej Gazowni a więc nie obchodzi nas pogoda a skupimy się na słuchaniu muzyki.
Obszedłem mur i od innej strony zobaczyłem scenę z napisem Malta Festiwal. Stało się już jasne, koncert zobaczymy na otwartej przestrzeni. Troszkę się zawiodłem, chciałem zobaczyć Kraftwerk w sali.
Pełen obaw pojechałem na obiad do znajomych aby powrócić w okolice Starej Gazowni koło 19.
Samo dojście nieco chaotyczne, po żwirowato-piaszczystej nawierzchni pełnej kurzu, szybka kontrola przez ochronę, sprawdzenie biletów, otrzymanie okularów 3D i wchodzimy na plac gdzie odbędzie się koncert. 
Po lewej stronie przepiękna budowla Starej Gazowni a po prawej stoiska z pamiątkami, budki z napojami oraz "stoły do biesiadowania". Szybkie obejście placu dookoła i już wiadomo, że Polacy nie będą wcale dominującą nacją. Dało się usłyszeć język angielski, niemiecki, włoski, hiszpański, słowacki. 
Sam plac nie był najwyższych lotów, nierówna piaszczysta powierzchnia z gdzieniegdzie rozrzuconymi płytami betonowymi.


Miłą niespodzianką było spotkanie uroczej pary, którą miałem okazję poznać na pardubickim festiwalu, tym razem kochani nie zrobiłem mnóstwa zdjęć a kilkanaście - chciałem się skoncentrować na muzyce.
Ok, a co z muzyką ?
Przed 21 wszedł duet Niwea, wokalista wziął łyka wina...i splunął nim na scenę. W tej chwili pomyślałem 
"o cholera to może być przeżycie". 
No i nie myliłem się. Niwea zaczęła straszliwie rzępolić swoje elektroniczne tortury, że aż wykręcało uszy. Po kilku utworach, takich samych utworach pełnych żółci i chłamu publiczność zaczęła głośno komentować swoje przemyślenia, krzycząc w stronę sceny.
Przyznam się, że śmiałem się z kilku tekstów publiki na początku jednak z każdym utworem było mi coraz smutniej. Mam bardzo szerokie gusta muzyczna ale to co zaprezentowała Niwea przeszło najdalsze moje granice cierpliwości i smaku muzycznego. Moim określeniem na muzykę jaką zaprezentowała Niwea to "Zdzierane Koty".


Przy okazji dygresja do kuratora festiwalu jeśli czyta przypadkiem mój wpis.
Co kierowało wyborem akurat tej grupy z polskiej sceny elektronicznej ?
Odtworzenia na youtube ? Kolega polecił ? Znajomość z liceum ?
Kompletna 40 minutowa katastrofa.

Z prawdziwą ulgą około 21.20 grupa zakończyła swój występ, szybkie spakowanie klawiszy i na scenę wpada ekipa techniczna Kraftwerk. 21.55 pojawia się dźwięk a w tle "8-bitowa" grafika z postaciami muzyków.



Niektórzy z publiczności założyli już okulary 3D w oczekiwaniu na bogów elektroniki.
Godzina 22, elektroniczny głos oznajmia nam co się zaraz wydarzy i... Są !!!

Kraftwerk wchodzi na scenę w ustalonej z góry kolejności, oczywiście pierwszy wchodzi Ralf, jedyny z kultowego składu a za nim pozostała część grupy. Kilka sekund i pojawia się muzyka. 
Grupa zaczęła od "We Are The Robots", to nowość ponieważ grupa przez wiele lat zaczynała od "Die Mensch-Maschine".
No i 3D pokazało swój urok. Obracające się roboty zahaczały prawie o nasze głowy swoimi rękoma. Następny utwór "Numbers" i tu nagłośnienie pokazało swoją moc.
Jest pięknie !
Cyfry ustawiają się w swojej kolejności aby opadać lub wirować przed naszymi oczami. "Pocket Calculator" i tutaj ogromna niespodzianka dla fanatyków, Ralf zaśpiewał ten utwór po polsku ku ogromnej eksplozji radości publiki. "Spacelab" utwór z kultowego "Die Mensch-Maschine" ze świetną grafiką 3D, gdzie owa stacja kosmiczna dosłownie wbijała się w widza. "The Model" bodaj największy "hit" grupy w niezmienionej praktycznie wizualizacji od wielu lat, tutaj jeśli się nie mylę nie było efektu 3D.





"Autobahn" w długiej wersji bodaj  około 10 minutowej, to absolutny hołd złożony niemieckiej motoryzacji ze świetną, prostą grafiką 3D. Raz po raz pojawiał się kultowy garbus lub dostojny Mercedes pędząc po autostradzie przemierzając Niemcy. Następnie dwie wersje Tour De France, Radioaktivity i Trans Europa Express/Metal On Metal te właśnie dwa utwory przyniosły mi sporo wrażeń dźwiękowych oraz wizualnych.
Set jak zwykle kończy przebojowy Music Non Stop gdzie wizualizacja sporo się zmieniła od czasów pardubickiego festiwalu.

Po tym utworze grupa zeszła ze sceny, jednak publika zaczęła głośno domagać się bisu. Po dość krótkim czasie zespół wraca na scenę aby zagrać melancholijny "Metropolis" z bardzo prostą grafiką przedstawiającą budynki mieszkalne. Szybkie skontrowanie klimatu i słyszymy przebojowe dźwięki "Planet Of Visions/Expo 2000" gdzie niektórzy zaczęli tańczyć i bawić się jak przystało na imprezach techno.
Utrzymując dalej klimat zabawy grupa zagrała "Vitamin" gdzie tabletki dopływały do publiczności ze sceny wywołując aplauz.
Kraftwerk zakończył swój set dynamicznym "Aerodynamik" dokładnie o północy. Grupa nie dała się "namówić" na kolejny bis. Jednak patrząc na publiczność była ona zadowolona z koncertu. Zespół też był spełniony co było widać po zadowolonych twarzach muzyków, raz po raz kłaniając się publiczności na pożegnanie. Mam nadzieję, że wrócą do Polski za jakiś czas aby promować muzykę elektroniczną.



Krótkie podsumowanie koncertu.
Nie wiem jak u innych widzów w moim przypadku pod koniec koncertu już "nie miałem" efektu 3D, nie wiem czy było to zmęczenie czy może moja wina (mam lekką wadę wzroku) a może coś się stało z aparaturą 3D.
Nagłośnienie koncertu, bez zastrzeżeń, zadowoliło najbardziej wybrednych fanów.
Sceneria koncertu jak najbardziej adekwatna do stylistyki grupy, przepiękny stary budynek obok sceny, można się przyczepić do dojścia do Gazowni czy samego placu ale to nie jest najważniejsze.
5 tysięcy fanów oglądało spektakularne wydarzenie na Malta Festiwal czy to dużo czy mało ?
Uważam, że to dużo jak na polskie warunki, plac był szczelnie wypełniony publicznością, która przybyła z całego świata.
Przekrój widowni ogromy, jeśli chodzi o wiek czy gusta muzyczne, wszyscy przybyli złożyć hołd muzyce elektronicznej.
Ze "starego" składu pozostał tylko Ralf i mimo swoich lat dalej jest w formie, pewnie to zasługa zamiłowania do kolarstwa ;). Porównując do pardubickiego koncertu, zauważyłem, że Ralf pozwala sobie na większy luz na scenie. Już nie jest tak statyczny i bez "żadnych" uczuć, widać, że się częściej rozgląda po publice, uśmiecha a nawet wygina :)).
Tym razem na scenie nie pojawiły się roboty, nie wiem czy taki był zamysł muzyków czy brak możliwości ze strony technicznej a może jakaś inna przyczyna,
Szkoda, że nie było wielkiej kotary, która opada przy pierwszych dźwiękach muzyki - efekt piorunujący.
Z miłą chęcią przejadę się po raz kolejny po niemieckiej autostradzie przy najbliższej okazji, czego i Wam drodzy internauci życzę.




A pogoda ? Deszcz nie spadł, niebo było praktycznie bezchmurne.

ps.
Chciałbym podziękować Weronice, Piotrowi oraz Franciszkowi za gościnę.








niedziela, 10 lutego 2013

Meine Dammen und Herren

Meine Dammen und Herren,
Ladies and Gentelmen,
Panie i Panowie.


28 czerwiec, Poznań, Stara Gazownia, godzina 18.
To już drugi raz będę miał przyjemność zobaczyć jeden z najważniejszych zespołów w historii współczesnej muzyki: KRAFTWERK.
Po raz kolejny przejedziemy się pociągiem po Europie.
Tym razem zobaczymy podróż w technologii 3D co jest pewną nowością w stylistyce grupy.


wtorek, 3 stycznia 2012

Anthony Rother - Trans Europa Express

Kochasz Kraftwerk?
Uwielbiasz electro?
Proszę przesłuchaj tego singla.

Najlepszy cover Kraftwerk jaki został zrobiony w całej historii - według mojej skromnej osoby.
Przesłuchując składankę "Trans Slovenia Express" - słuchasz... może i się znudzisz, może i lekka profanacja.
Słuchasz Komputer czegoś Ci brakuje... no tak Anglicy starają się grać jak Kraftwerk.
Senor Coconut: uśmiechasz się - mimo wszystko Uwe Schmidt (Niemiec) popełnił świetny album - kiedyś za pewnie na moim blogu poświęcę mu wpis.

Słuchasz miksu Rothera - jesteś na kolanach.
Oczywiście najlepszy cover mógł wykonać tylko Niemiec ;)))).
Może to brzmi trochę niebezpiecznie ale jest to fakt.


Singiel został wydany w 1998 roku pomiędzy miażdżącymi albumami "Sex With The Machines" a "Simulationszeitalter". Totalny hołd złożony pionierom muzyki elektronicznej.
Rother trzymał się oryginalnego utworu "Trans Europa Express" - nie udziwniał - po prostu przejechał się pociągiem przez Europę.
Nie boję się stwierdzenia,że gdyby Kraftwerk zostało założone w latach 90 brzmiałoby jak Anthony Rother.
Polecam się zapoznać z muzyką Rothera z naciskiem do roku 2003.