wtorek, 2 kwietnia 2013

Rodriguez

Kilka dni temu mój znajomy XBartX polecił mi film "Searching for Sugar Man". Jak się okazało jest to obraz oparty na faktach, które się wydarzyły w latach 60-70-tych a niespodziewanie miały dokończenie 30-40 lat później. Nie chcę generalnie opowiadać o filmie drogim blogowiczom jednak jest kilka rzeczy, które zwróciły moją uwagę.

Po pierwsze co mnie zmartwiło choć każdy o tym wie jak to działa to Wielki Biznes Muzyczny.
Jest w filmie fragment w którym autor przeprowadza wywiad z właścicielem "praw" do muzyki Rodrigueza - notabene jest to były właściciel kultowej wytwórni wydającej mega gwiazdy z gatunku soul czy funk. A więc ów człowiek bez żadnych skrupułów opowiada o kontrakcie z muzykiem o tantiemach i co się z nimi stało, choć nie powiedział tego wprost widz może się łatwo domyśleć. Świetnie pokazane jak działa wielki biznes wobec muzyków i gdzie ma wartości czy zasady.

I tutaj nasunęło mi się skojarzenie z polską super grupą z lat 90 Hey i "pomoc" od ich byłej już menadżerki pani Kanclerz. Z przypadkiem Hey to poszło najgorzej jak mogło: talent, młodzieńcza naiwność z chęcią grania zderzyła się z raczkującym polskim rynkiem muzycznym (kapitalizmem).
Grupa została totalnie "wydojona i ogolona" stając się przez jakiś czas marionetką w rękach pani menadżer. Świetnie jest to pokazane na DVD Historia Polskiego Rocka w 4-tej części "Kup!Kultura".

Wracając do filmu optymistycznym wątkiem jest sama postać muzyka, któremu wróżono większą karierę niż Bob Dylan. Człowiek jest pełen ciepła, miłości do swojej rodziny i otaczającego go świata. W ogóle nie zabiegał o to, żeby być sławnym nie zabiegał o to aby być bogatym. Przyjmował ze stoickim spokojem życie takie jakim jest nie bacząc na przeciwności losu. Film godny zobaczenia i zastanowienia się nad wartościami, które kierują naszym życiem i co powinno być dla nas najważniejsze.

1 komentarz:

  1. Kapitalny utwór "Sugar man" krążył po liście trójki, niestety filmu nie zdążyłem w kinie zobaczyć

    OdpowiedzUsuń