Kolejny film dokumentalny o grupie KRAFTWERK, tym razem zrobiony przez Planete +/Arte.
Ponad godzinna podróż przez czterdziestoletnią karierę zespołu otoczonego absolutnym kultem.
Jako czysty fanatyk jak zwykle przyczepię się (tak, tak panie R23) do kilku fragmentów dokumentu.
Moim zdaniem błędem było zaproszenie Anglików, ich wywody były za bardzo przekombinowane, za dużo filozofii a za mało CZYSTEJ FORMY (PROSTOTY) zespołu. Zdaje się to Anglicy wymyślili głupowate, prześmiewcze określenie na niemiecką nową muzykę lat sześćdziesiątych tfu, tfuuuu...
KRAUTROCK.
Tak dla przypomnienia co oznacza te określenie ?
W wielkim uproszczeniu, na upartego słowo "Kraut", oznacza "Szwab", tak właśnie byli określani niemieccy żołnierze, jednak ja bym się skłaniał, że autor tego słówka miał na myśli słowo "Kapusta".
Tak, tak blogowicze nasz kochany Anglik określił niemiecką muzykę jako:
KAPUŚCIANY ROCK.
Zapewne określenie to miało na celu ustawić w szeregu niemiecką muzykę jako coś gorszego wobec angielskiego rocka. Wiadomo, kto mógł się równać z wymalowanymi gogusiami na koturnach z Led Zeppelin, Cream, czy Pink Floyd!
Kolejnym dość zastanawiającym momentem był fragment poświęcony grupie Coldplay. Jak każdy wie grupa ta wykorzystała fragment linii melodycznej KRAFTWERK w swoim utworze. Co mnie zastanowiło dlaczego kilku nutkom wykorzystanym przez zespół poświęca się fragment dokumentu.
Dla mnie ten fragment dokumentu miał taki wyraz jakby to wspaniały i kultowy Coldplay zagrał kilka nutek Kraftwerk.
Moim zdaniem trzeba było poświęcić te 5 minut na pokazanie jeszcze więcej jaki wpływ miała grupa na początki czarnego rapu/electro.
Może warto było pokazać Nowy Jork na początku lat osiemdziesiątych, metro, breakdance, block party a w tle muzyka Kraftwerk?
Następnym fragmentem, który mnie zastanowił była relacja z pubu w którym wielbiciele grupy zrobili imprezę tylko z muzyką Kraftwerk.
Przekaz tej imprezy był jasny, nie możemy dostać się na koncert do Tate Modern, robimy swój "koncert". Może kilka słów wyjaśnienia dla czego tak ciężko było się dostać na koncert do Tate Modern.
- Kraftwerk grał siedem nocy pod rząd (!) w muzeum, bilety zostały wyprzedane w ciągu 30 minut.
- Na rynku wtórnym bilety osiągały ceny od 700 - 1200 funtów (!).
- Sala Turbin - sama w sobie ma spore ograniczenia, podłoga nie jest pozioma a i jej powierzchnia na której mogli by stać potencjalni słuchacze nie jest jakoś specjalnie duża.
Fotografie poniżej (źródło Wikipedia).
- Budynek Tate Modern sam w sobie jest ikoną architektury industrialnej, no i rzecz najważniejsza, Tate to była ELEKTROWNIA.
Jako fan grupy poszedłem pod Tate z nadzieją, że uda mi się kupić bilet (SIC!), oczywiście nie udała mi się ta sztuka, więc stanąłem koło okna obserwując oraz słuchając dźwięków dobiegających ze sceny. Spotkałem dość sporo ludzi, którzy także próbowali wejść na koncert jednak i im ta sztuka również się nie udała. Oczywiście zamieniłem z fanami kilka słówek, ludzie byli ogólnie wkurzeni na całą sytuację (ceny biletów i praktycznie nie możliwe zakupienie ich).
Od słowa do słowa powiedziałem wielbicielom grupy, że za kilka miesięcy zespół gra w Polsce i że bilety na koncert kosztują... 40 funtów, przelot z Londynu jak się trafi też nie jest specjalnie drogi (około 60 funtów), także nie ma co się załamywać trzeba lecieć!. Lecz nowi znajomi nie byli jakoś specjalnie zapaleni aby polecieć na koncert do Polski. Może to nie byli prawdziwi fani?
Tak czy inaczej na koncercie w Poznaniu było dość sporo Anglików.
Relacja z koncertu tutaj.
Na plus dokumentu można zaliczyć filmiki z koncertu z Can z początku lat sześćdziesiątych czy fragment koncertu z początku lat osiemdziesiątych w świetnej jakości.
ps. Członkowie grupy nie udzielili wywiadu.
Ponad godzinna podróż przez czterdziestoletnią karierę zespołu otoczonego absolutnym kultem.
Jako czysty fanatyk jak zwykle przyczepię się (tak, tak panie R23) do kilku fragmentów dokumentu.
Moim zdaniem błędem było zaproszenie Anglików, ich wywody były za bardzo przekombinowane, za dużo filozofii a za mało CZYSTEJ FORMY (PROSTOTY) zespołu. Zdaje się to Anglicy wymyślili głupowate, prześmiewcze określenie na niemiecką nową muzykę lat sześćdziesiątych tfu, tfuuuu...
KRAUTROCK.
Tak dla przypomnienia co oznacza te określenie ?
W wielkim uproszczeniu, na upartego słowo "Kraut", oznacza "Szwab", tak właśnie byli określani niemieccy żołnierze, jednak ja bym się skłaniał, że autor tego słówka miał na myśli słowo "Kapusta".
Tak, tak blogowicze nasz kochany Anglik określił niemiecką muzykę jako:
KAPUŚCIANY ROCK.
Zapewne określenie to miało na celu ustawić w szeregu niemiecką muzykę jako coś gorszego wobec angielskiego rocka. Wiadomo, kto mógł się równać z wymalowanymi gogusiami na koturnach z Led Zeppelin, Cream, czy Pink Floyd!
Kolejnym dość zastanawiającym momentem był fragment poświęcony grupie Coldplay. Jak każdy wie grupa ta wykorzystała fragment linii melodycznej KRAFTWERK w swoim utworze. Co mnie zastanowiło dlaczego kilku nutkom wykorzystanym przez zespół poświęca się fragment dokumentu.
Dla mnie ten fragment dokumentu miał taki wyraz jakby to wspaniały i kultowy Coldplay zagrał kilka nutek Kraftwerk.
Moim zdaniem trzeba było poświęcić te 5 minut na pokazanie jeszcze więcej jaki wpływ miała grupa na początki czarnego rapu/electro.
Może warto było pokazać Nowy Jork na początku lat osiemdziesiątych, metro, breakdance, block party a w tle muzyka Kraftwerk?
Następnym fragmentem, który mnie zastanowił była relacja z pubu w którym wielbiciele grupy zrobili imprezę tylko z muzyką Kraftwerk.
Przekaz tej imprezy był jasny, nie możemy dostać się na koncert do Tate Modern, robimy swój "koncert". Może kilka słów wyjaśnienia dla czego tak ciężko było się dostać na koncert do Tate Modern.
- Kraftwerk grał siedem nocy pod rząd (!) w muzeum, bilety zostały wyprzedane w ciągu 30 minut.
- Na rynku wtórnym bilety osiągały ceny od 700 - 1200 funtów (!).
- Sala Turbin - sama w sobie ma spore ograniczenia, podłoga nie jest pozioma a i jej powierzchnia na której mogli by stać potencjalni słuchacze nie jest jakoś specjalnie duża.
Fotografie poniżej (źródło Wikipedia).
- Budynek Tate Modern sam w sobie jest ikoną architektury industrialnej, no i rzecz najważniejsza, Tate to była ELEKTROWNIA.
Jako fan grupy poszedłem pod Tate z nadzieją, że uda mi się kupić bilet (SIC!), oczywiście nie udała mi się ta sztuka, więc stanąłem koło okna obserwując oraz słuchając dźwięków dobiegających ze sceny. Spotkałem dość sporo ludzi, którzy także próbowali wejść na koncert jednak i im ta sztuka również się nie udała. Oczywiście zamieniłem z fanami kilka słówek, ludzie byli ogólnie wkurzeni na całą sytuację (ceny biletów i praktycznie nie możliwe zakupienie ich).
Od słowa do słowa powiedziałem wielbicielom grupy, że za kilka miesięcy zespół gra w Polsce i że bilety na koncert kosztują... 40 funtów, przelot z Londynu jak się trafi też nie jest specjalnie drogi (około 60 funtów), także nie ma co się załamywać trzeba lecieć!. Lecz nowi znajomi nie byli jakoś specjalnie zapaleni aby polecieć na koncert do Polski. Może to nie byli prawdziwi fani?
Tak czy inaczej na koncercie w Poznaniu było dość sporo Anglików.
Relacja z koncertu tutaj.
Na plus dokumentu można zaliczyć filmiki z koncertu z Can z początku lat sześćdziesiątych czy fragment koncertu z początku lat osiemdziesiątych w świetnej jakości.
ps. Członkowie grupy nie udzielili wywiadu.