czwartek, 16 maja 2013

Tomasz Stańko + New York Quartet oraz John Surman w londyńskim Barbican Art Center.

Wczoraj 15 maja miałem przyjemność zobaczyć Tomasza Stańko ze swoim nowym zespołem oraz zasłużonego angielskiego muzyka Johna Surmana.
Tomasz Stańko jest obecnie na swoim światowym tournee z płytą "Wisława" wydanej dla wytwórni ECM a 
John Surman promował swój album "Saltash Bells".
Koncert odbył się w zasłużonym Barbican Art Center.
Może kilka słów o Barbicanie. Miejsce gdzie znajduje się obecnie centrum kultury zostało bardzo ciężko zbombardowane podczas Blitzu w 1940 roku. Spora działka praktycznie została nie ruszona od czasów wojny do lat  60-tych kiedy to Londyńska Korporacja "funduje" narodowi centrum kultury oraz mieszkania gdzie koszt budowy wyniósł 160 milionów funtów co przy obecnej wartości waluty daje sumę około 420 milionów funtów.



Centrum zostało zaprojektowane przez grupę architektów: Chamberlin, Powell and Bon w stylu Brutalizmu jakże popularnym w owych czasach. Także i w Polsce mamy (mieliśmy) kilka kultowych Brutalnych architektonicznie miejsc jak na przykład Dworzec w Katowicach (obecnie zburzony). 
I to nas różni od "Zachodu" my burzymy a oni restaurują i dbają. Świetnym przykładem jak to wszystko działa jest Dworzec Centralny w Warszawie.
Nieremontowany przez 30 lat, padł ofiarą dzikiego chaosu ostatnich 20 lat, budy z frytkami, zapuszczone korytarze, chaos stylistyczny, a ponad to wszystko smród i brud.
Tak samo jak z Brutalem z Katowic chciano się obejść z dworcem w Warszawie - ZBURZYĆ. 
Jedyne wyjście z sytuacji (czytaj najprostsze).
A wystarczyło TYLKO umyć, od nowa zaprojektować przestrzeń dworca i ... wszyscy zadowoleni, nie było końca zachwytów. Tak sobie myślę, że jeszcze ktoś, kiedyś odpowie za tego Brutala Z Katowic i wiele innych 
"źle urodzonych" budynków.



Trochę się zapuściłem w niemuzyczne klimaty ale chciałbym zahaczyć o jak najwięcej rejonów i pokazać jak to wszystko może być ciekawie ze sobą połączone.
Wróćmy do muzyki. Sala została w 95% zapełniona przez audytorium co mówi nam o popularności muzyków. Przed koncertem można było nabyć płyty cd wykonawców oraz otrzymać 165 stronicowy katalog ECM-u.
Punktualnie o 20 godzinie wszedł kurator koncertu i po kilku słowach wstępu zaprosił Johna na scenę. 
Na scenie znajdował się spory stół na na nim trochę instrumentów i trochę elektronicznych zabawek. Co ciekawe John zaczął od utworu na ... flet. Jak to później wyjaśnił muzyk znalazł ten flet w kartonie, który nie był otwierany od wielu wielu lat. Następny utwór to już powrót do Surmanowskich klimatów: klarnet plus świetne elektroniczne tło w stylu berlińskiej szkoły.





Następny utwór i zmiana instrumentu, tym razem saksofon barytonowy. 
Znowu dźwięk zaczął się rozprzestrzeniać z wielką mocą po całej sali.
Następny utwór to znowu klarnet podłączony do delay'a a razem z tym świetna zabawa muzyka z pogłosem dająca piorunujący efekt, który publiczność przyjmuje z wielką owacją. Kolejny utwór i tym razem poezja na początek gdzie z czasem wchodzi elektroniczne tło i gra Surmana na instrumencie.
Generalnie publiczność przyjęła set Johna z wielkim entuzjazmem nagradzając wielką owacją. 
Muzyk na zakończenie podziękował akustykowi z Barbicanu za świetną robotę.
Surman grał około 45 minut, kwadrans przerwy, punktualnie o 21 znowu kurator wygłasza krótką przemowę i wchodzi Tomasz Stańko a za nim nowojorscy muzycy.
Wielka owacja przywitała muzyków, nie ma się co dziwić przecież niemały procent widowni to byli Polacy. Minuta, dwie na przygotowanie się do gry i popłynęła muzyka, oczywiście z "Wisławy". 
Tomasz Stańko w swoim stylu ubrany w garnitur oraz czarny kapelusz umiejscowił się na centralnym miejscu 
sceny - w końcu to jego show.

Po prawej stronie (widowni) zasiadł perkusista po środku kontrabas a po lewej stronie fortepian. 
Bardzo podobała mi się oprawa graficzna sceny - rzuty prostej grafiki na powierzchnię za muzykami oraz na podłogę a wszystko w stonowanych kolorach.
Co o nowych muzykach Stańki ? Przede wszystkim perkusista to on robił wielkie wrażenie na publiczności a nawet czasami był pierwszym instrumentem na sali, jak myślę za pozwoleniem mistrza. Co ciekawe raz na jakiś czas Stańko schodził na bok sceny i pozwalał muzykom robić swoje show. 
Na ile w tym wolności a ile wykreowanej gry to już pewnie wiedzą sami muzycy. Jednak robiło to wrażenie jak Stańko przestawał grać schodził na bok sceny stawał z rękoma w kieszeniach i obserwował "ojcowskim okiem" grę muzyków.
Większość utworów zagrana podczas setu to utwory z "Wisławy" a szkoda jest tak wiele wspaniałych utworów z przebogatej kariery muzyka ale tak to już jest trzeba promować nowe utwory i obserwować reakcję publiczności.
A właśnie co o publiczności ?
Niestety nie obyło się bez kilku incydentów, na przykład podczas utworu pewna kobieta krzyknęła do człowieka obok po angielsku "Przetań rozmawiać" a ten ktoś odkrzyknął "Zamknij się" i wywiązała się pyskówka jednak nie słyszałem dalszego "dialogu" ponieważ muzycy zaczęli grać. Mam nadzieję, że nie był to nasz rodak.
Nieważne, niesmak pozostał.
Set Stańki trwał około 2 godzin, oczywiście nie obyło się bez bisów - ktoś z widowni krzyknął po polsku 
"jeszcze dwa utwory" . Jednak muzycy zagrali tylko jeden utwór i szybko zeszli ze sceny.
Był to mój pierwszy koncert na którym miałem okazję zobaczyć Tomasza Stańkę, był to mój również pierwszy raz gdzie byłem na sali, gdzie akustyka i nagłośnienie były na światowym poziomie, myślę że to nie był mój ostatni koncert w Barbicanie w moim ulubionym budynku w Londynie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz